Pozwalam sobie na zmęczenie, na smutek i na łzy.
Pozwalam sobie na złość, gniew i żal.
Pozwalam sobie mówić nie i stawiać granicę.
Pozwalam sobie wyłączyć telefon i powiedzieć nie teraz.
Pozwalam sobie próbować i ponosić porażki.
Pozwalam sobie na niewiedzę.
Pozwalam sobie odpuszczać i chcieć mniej.
Pozwalam sobie dbać z całych sił o to co dla mnie ważne i chcieć więcej.
Pozwalam niektórym ludziom odejść z mojego życia. Nie trzymam nikogo na siłę.
Pozwalam sobie nie przyjmować opinii innych na swój temat, ich narzekania i malkontenctwa.
Pozwalam sobie żyć z dala od zazdrości i zawiści.
Pozwalam sobie żyć bez wstydu.
Pozwalam sobie, by wokół mieć ludzi, dzięki którym wzrastam, którzy stawiają mi wysoko poprzeczkę, ale nigdy nie podcinają skrzydeł.
Pozwalam sobie na to, by nie myśleć schematami, kodami kulturowymi.
Pozwalam sobie nie być na bieżąco ze wszystkimi newsami, informacjami i nowinkami ze świata.
Pozwalam sobie na poznawanie siebie i na przyglądanie się swoim potrzebom.
Pozwalam sobie na nieprzepraszanie wszystkich za wszystko.
Pozwalam sobie mówić „chcę” zamiast „muszę”.
Pozwalam sobie żyć w zgodzie ze swoimi wartościami, priorytetami, nie zwracając uwagi na to, jak to wygląda w oczach innych.
Pozwalam sobie na wydawanie pieniędzy na siebie z radością.
Pozwalam sobie dbać o swoje przyjemności.
Pozwalam sobie śmiać się z siebie i do siebie.
Pozwalam sobie na dystans.
Pozwalam sobie puścić niektóre rzeczy i patrzeć, że działają, choć oddałam kontrolę.
Pozwalam sobie na lekkość w życiu.
Pozwalam sobie ufać. Ufać intuicji, naturze, światu, a także czemuś większego niż ja sama.
Na wiele rzeczy w końcu sobie pozwalam, choć jednocześnie na wiele jeszcze nie.
Kiedyś, gdy czytałam o taki życiu w zgodzie ze sobą, odważnym i na własnych zasadach nie do końca to rozumiałam. Nie miałam pojęcia o co chodzi z tym szczęściem, spełnieniem i świadomością. Nie czułam „tego czegoś”. Zastanawiałam się, czy kiedyś będzie mi dane tak żyć i czy w ogóle będę umiała tak żyć, czy tego nie odrzucę.
Myślę, że można to porównać do prawdziwej miłości. Gdy przyjdzie, to po prostu to wiesz. Czujesz całą sobą. Dusza woła, ciało łagodnieje i rozluźnia się. Tak samo jest z wejściem na swoją drogę. Gdy wejdziesz, to wiesz, że znalazłaś odpowiednią ścieżkę.
I dalej jest tak samo, jak z miłością. Trzeba o to życie dbać, czasem nadejdą cięższe chwile, trudne sytuacje, decyzje i wybory.
Mam świadomość, że przede mną mnóstwo zakrętów i nawet rzeczy z listy, na które sobie pozwalam mogą czasem wydać się wyzwaniem i aktem odwagi, bo dokonam ich w zupełnie nowych i niesprzyjających okolicznościach.
Wiem, że wykonałam masę roboty nad sobą i jestem z tego cholernie dumna, bo mi w tym moim życiu coraz lepiej.