Nowy rok to chcąc nie chcąc czas, kiedy większość z nas robi podsumowania i plany na przyszłość. Sama należę do tego grona, choć sposób w jaki rozliczam się ze sobą oraz to, jak myślę o kolejnych 12 miesiącach znacznie ewaluował.
Od kilku lat mam te same cele. To długofalowe plany, oparte na moich wartościach i marzeniach, na ich realizację potrzebuję trochę czasu. Każdy kolejny rok ma mnie po prostu do nich przybliżać. Do tego dokładam kilka mniejszych punktów, ale z roku na rok jest ich coraz mniej i są coraz mniej wymagające. Wręcz odwrotnie. Mają za zadanie polepszać mój nastrój i samopoczucie i mnie wzmacniać, żebym miała siły i chęci skupić się na tym, co dla mnie najważniejsze. Na przykład ostatnio zaplanowałam kupowanie pięknej bielizny, chodzenie do teatru i używanie dobrych kremów do twarzy. Słowa dotrzymałam, choć żałuję, że w teatrze nie pojawiałam się częściej.
Przestałam biczować się za rzeczy, które mi nie wyszły, bo nauczyłam się, że czasem coś po prostu nie zatrybi. Umiem dostrzegać przyczynę niepowodzenia, do których mogą należeć zmieniające się okoliczności zawodowe, zdrowotne, rodzinne a nawet zmieniające się moje podejście do wybranych kwestii. Coś, co wydawało się moim celem na początku roku wcale nie musi nim być w maju. I nie dzieje się tak dlatego, że odpuściłam albo mi się nie chce. Dopuszczam do siebie założenie, że to ja mogłam się zmienić. Mogłam zmienić zdanie na jakiś temat, mogłam wybrać, że do obranego celu chcę dojść jednak inną drogą. Mogłam dojść do wniosku, że w danym momencie coś jest ważniejszego od pozostałych spraw.
Ta wiedza, czego chce się od życia jest bardzo cenna i przydatna. Ale nie zawsze tak miałam. Odkąd pamiętam zapisywałam swoje cele. Niestety jeszcze kilka lat temu było w tym wiele chaosu i wykluczających się pragnień. Przeładowywałam się pomysłami i chęcią udoskonaleń swojego życia. Nie brałam pod uwagi, jaki wysiłek będę musiała włożyć, by zdobyć to co chcę, ani pojawiających się przeszkód. Chciałam zmian i to takich kolosalnych najlepiej na wczoraj. Już tak nie robię.
Doszłam ze sobą do ładu, ponieważ zaczęła więcej odpuszczać, więcej skupiać się na tym co mam a nie na tym, czego nie mam. Wykonywałam też mnóstwo różnych ćwiczeń, aby poukładać swoje życiowe plany w jakiś system. Jednym z nich było koło życia.
Trzeba narysować koło, podzielić je na osiem części, czyli 8 kluczowych obszarów naszego życia, do których zalicza się: rodzinę/przyjaciół, miłość/partnera, karierę, finanse, zdrowie i sprawność fizyczną, otoczenie, rozwój osobisty (intelektualny/duchowy), czas wolny/rozrywka/hobby.
Następnie w skali od 0 do 10 określić stopień zadowolenia z danego obszaru. Można w tym celu użyć kredek lub pisaków i pokolorować wybrany zakres. Być może w obszarze zdrowie i sprawność fizyczną dojedziesz do 8, ale już w obszarze kariera zatrzymasz się na 3.
Zaletą zrobienia koła życia jest właśnie to podzielenie swojego życia na mniejsze kawałki i dostrzeżenie, które części są zaniedbane lub potrzebują pilnie uwagi. Postawienie sobie dziesiątki w każdym z obszarów nie jest niemożliwe, ale na pewno jest trudne. To normalne, że czasem czemuś poświęcamy więcej czasu a coś leży odłogiem. Bardzo często jednak, to czemu nie poświęcamy dostatecznej uwagi czeka na nas. Zaniedbane rośnie i coraz mocniej domaga się zauważenia. Albo odczuwamy niekoniecznie pozytywne emocje, gdy myślimy o tych obszarach. Może wręcz coś nas denerwuje lub zawstydza.
Po zakreśleniu poszczególnych obszarów warto odpowiedzieć sobie na kilka pytań.
- Co widzisz, gdy patrzysz na swoje koło życia?
- Co czujesz, gdy patrzysz na swoje koło życia?
- Czy wiesz, co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu i czy koło to odzwierciedla?
- Która część koła w największym stopniu wpływa na pozostałe części?
- Którym obszarem powinnaś zająć się w pierwszej kolejności, aby wpłynąć na jakość pozostałych części?
Rozpoznanie tego, co najbardziej potrzebuje uwagi i wpływu na ogólną jakość życia to dopiero początek. Następnym krokiem jest podjęcie konkretnych działań. I tutaj też należy poszukać odpowiedzi na pytanie o 3 najważniejsze rzeczy, które powinnaś zrobić, aby faktycznie poprawić stan danego obszaru.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zachęcała do wykonania tego samego ćwiczenia tylko w odniesieniu stricte do finansów, bo przecież finanse osobiste nie ograniczają się do jednego aspektu. Na stan naszego portfela składa się wiele czynników, takich jak zarobki, oszczędności, edukacja finansowa, poduszka finansowa, emerytura, inwestowanie, budżetowanie/planowanie, spłata zobowiązań. Warto przeanalizować swoje zachowanie w każdym z tych obszarów.
Wykonanie tego ćwiczenia naprowadza nas na to, co naprawdę wymaga naszego zainteresowania i pracy. Pomaga ustrzec się przed stawianiem sobie wymyślonych celów, które nijak mają się do naszych prawdziwych potrzeb i pragnień.
Photo from Unsplash by Lucas Andrade