Stworzyłam Matkę a inwestuje, bo czasem chciało mi się po prostu pogadać. Autentycznie. Jakby nie było we wczesnych etapach macierzyństwa trochę zawęża się pole manewru.
Wiadomo, z mężem pogadam, do dzieci pomonologuję, do siebie pogadam. Ale czasem chciałoby się tak czegoś więcej. I wiele, wiele razy za telefon nawet chwytałam, numer wybierałam, by się zreflektować, że już grubo po 22.00. I serio wcale nie chodziło tylko o to, by pochwalić się kolejnymi osiągnięciami bąbelków. No może trochę o to też.
Tak, to jest czas, kiedy matki ciut mocniej skupiają się na gotowanej marchewce, składzie mleka, są wybitnymi specjalistkami od koloru i konsystencji wiadomo czego, może nawet troszkę nie ogarną, że wyskoczą do sklepu w poplamionym czymś, ale litości, nie oznacza to, że nagle robi im się malinowy kisiel z mózgu. Z matką można normalnie pogadać, tylko trzeba dać jej szansę. A ilu z nas daje? Ilu zapyta co u CIEBIE słychać, a nie jak się ma dzidzia? I autentycznie jest zainteresowany odpowiedzią?
Odnoszę też wrażenie, że mamy czują się niejako w obowiązku opowiedzieć najpierw o dziecku, bo przecież tyle się u niego dzieje. A u mamy? Luzik. Niewyspanie, bolące ciało, czasem też dusza, sztormy hormonów, czasem zazdrosny starszak. Ogarnie się.
I się ogarnia dziewczyna. Co więcej, mogę Cię zapewnić, że wiele matek wykorzystuje ten czas również na swój rozwój, intelektualny, duchowy, emocjonalny. Podejmuje decyzję o zmianie pracy, przekwalifikowaniu się, założeniu firmy.
Dla mnie czas tuż przed narodzinami synka i te wolne chwile, gdy już pojawił się na świecie, był momentem zwrotnym w moim życiu. To wówczas stwierdziłam, że chcę zmienić kilka spraw. A do tego potrzebuję poczytać odpowiednich lektur, posłuchać odpowiednich ludzi, pójść na szkolenie, zainteresować się jakimś tematem.
Wiele myśli, które dziś staram się przekuć w działanie i projekty, miały swoją genezę właśnie w tym marchewkowo-kupkowym czasie. Inaczej spojrzałam na kwestie żywienia, nie tylko dzieci, ale całej rodziny. Używam innych kosmetyków, jestem bardziej wrażliwa na ekologię.
Na poważnie zaczęłam interesować się finansami osobistymi, do tego stopnia, że sama wprowadzam w życie nowe pomysły, przekonania a także w ramach projektu edukacyjnego uczę tego samego inne kobiety. Zwracam uwagę na to, jacy ludzie mnie otaczają. Czy ciągną w dół, czy może pomagają wzrastać?
Potrzebowałam miejsca, gdzie dam upust moim przemyśleniom, odkryciom, procesom, przez które przechodzę. Kumulowało się to we mnie chyba ze 2 lata. Być może jest nas więcej? Takich matek, kobiet?
A nazwa bloga? Trochę z przekory, że niby jak matka to inwestować nie umie? Zdjęcie… nie mogłam się powstrzymać 🙂