by Barbara

Co robię, by mniej szkodzić środowisku naturalnemu.

19 maja, 2021 | Finanse osobiste

  • Home
  • -
  • Blog
  • -
  • Co robię, by mniej szkodzić środowisku naturalnemu.

Raz po raz wraca do mnie temat ekologii i dbania o środowisko. Szczególnie mocno, gdy zobaczę, jakieś szokujące, smutne albo przerażające zdjęcie, pokazujące, jakimi śmieciarzami jesteśmy. Jak nie dbamy, jak jest nam wszystko jedno.

Całkiem niedawno napisałam o 3 rzeczach, które robię dla Matki Ziemi. To wprowadzenie materiałowych serwetek do posiłków, zamiast papierowych. Rezygnacja z plastikowych opakowań kosmetyków na rzecz kartonowych, szklanych, BIO-PET oraz nieużywanie rękawiczek jednorazowych.

Ale potem okazało się, że jest tego trochę więcej a ja jakoś nie zwróciłam na to uwagi, bo już się albo przyzwyczaiłam i to dla mnie żadna nowość lub przeciwnie, byłam w fazie testowej i nie chciałam robić szumu wokół czegoś, czego nie potrafiłabym pociągnąć.

Nie wprowadzam wszystkiego na raz, bo nie chcę, aby podążanie w kierunku zero waste, bio i eko zdominowało moje życie. Oddaję temu uwagę i szukam sposobów, aby produkować mniej śmieci oraz zanieczyszczeń, ale chcę to robić w taki sposób, aby nie uprzykrzać sobie życia, tylko mieć ochotę, aby pójść krok dalej. Wychodzę z założenia, że lepiej mała zmiana, ale na stałe, już wielki skok a potem powrót do złych nawyków.

Uzupełniam zatem listę.

Woda z kranu.
Nie kupuje wody w butelkach plastikowych. Naprawdę sporadycznie zdarzy się to, gdy jesteśmy poza domem i dzieci poproszą. Filtrujemy wodę z kranu i gdyby nie fakt, że jest dość twarda, to już dawno nie używałabym nawet dzbanka. Na razie jest, bo trochę dzięki temu mniej kamienia w czajniku.

Nie biorę foliówek.
Noszę ze sobą płócienne torby. Na większe zakupy mamy duże torby oraz specjalne kartonowe pudło.
Nie kupuję kasz, które są pakowana w woreczki foliowe. I jak się okazuje, ugotowanie ich to żadna filozofia. Wcale nie zajmuje dużo więcej czasu ani nie jest problematyczne. Widzę plusy. Nareszcie mogę ugotować tyle, ile chcę, a nie tyle, ile jest w woreczku. Największe znaczenie ma dla mnie fakt, że nie gotuję swojego posiłku w plastiku.

Nie używam płatków kosmetycznych
Myślałam nad wielorazowymi płatkami z bambusa i tak długo myślałam, że w międzyczasie kupiłam olejek do demakijażu. Na próbę. Okazało się, że świetnie radzi sobie z jego usuwaniem, wszystko super się rozpuszcza. Zaznaczę, że noszę naprawdę delikatny makijaż.
W dodatku olejek, którego używam jest bardzo wydajny. Butelkę kupiłam we wrześniu, mamy maj i jeszcze na trochę starczy. Maluję się w zasadzie każdego dnia w tygodniu, czasem odpuszczam weekend. To taka informacja poglądowa, żeby nie było, że maluję się raz na tydzień i dlatego na tak długo starcza mi kosmetyk.

Papierowe patyczki do uszów.
Choć to nie jest wyłącznie mój wybór. Od stycznia 2021 w Unii Europejskiej jest zakaz wprowadzania na rynek jednorazowych plastikowych sztućców,
talerzyków, patyczków do uszu, słomek, kubków, patyczków od baloników, mieszadełek do drinków, pudełek na jedzenie na wynos. Zatem już wkrótce każdy z nas będzie eliminował tego typu produkty że swojego życia.
Według mnie to bardzo ważna zmiana. Każdy widzi tylko butelki i foliówki, mało kto rozumie, że każdy kawałek plastiku, nawet ten od patyczka do uszów, to dramat dla naszego środowiska.

Używam kompostowalnych podpasek.
Docelowo myślę o kubeczku menstruacyjnym, ale jestem jeszcze na etapie, że trochę sobie tego nie wyobrażam.
Musiałam znaleźć pośrednie rozwiązanie, więc padło na biodegradowalne środki higieniczne. Kiedyś wyczytałam, że podpaski i pieluszki rozkładają się 300 lat. Przerażające. Bardzo chciałam coś w tym temacie zmienić i poszłam w tym kierunku.

Nie kupuję dużo ubrań.
Pomogły mi w tym urlop macierzyński a potem płynne przejście na inną ścieżkę zawodową. Najpierw 'siedziałam’ w domu z dziećmi teraz mam permanentny home office. Potrzebuję znacznie mniej ubrań.
Mam mam ich mniej, bo nie mam ich gdzie za bardzo trzymać. Ogranicza mnie powierzchnia mieszkalna a ja nie lubię przeładowanej przestrzeni.

Większość rzeczy, takich jak buty czy odzież wierzchnia kupuję na lata. Czyli ponadczasowe modele. Coraz bardziej idę też w kierunku dobrych i naturalnych materiałów, które nie niszczą się tak szybko. Zwracam uwagę z jakich materiałów są produkowane t-shirty i bielizna.

Ta gałąź przemysłu ma wiele za uszami. Dlatego czekam na każdą pozytywną zmianę. A te topornie nadchodzą. Całkiem niedawno jedna z firm produkujących odzież sportową zapowiedziało, że będzie można kupować u nich buty używane lub mające niewielkie usterki i poddane naprawie. Jestem ciekawa tego eksperymentu.

Dzieci mają już za sobą etap bodziaków, śpioszków, rampersów. Ich garderoba staje się prostsza. W przypadku syna to już w ogóle poezja. Spodnie, podkoszulki, koszulki, majtki i skarpety. U córki więcej elementów, ale też głównie leginsy i koszulki. Do sukienek i spódniczek nie chce się przekonać.

Nie kupuję detergentów.
Do sprzątania używam głównie octu, sody oczyszczonej i olejków eterycznych. Czasami dodam kilka kropel płynu do naczyń. Mocno ograniczam ilość środków myjących w domu. Nie mam płynu do mycia podłóg, płynu do płukania ubrań, płynu do usuwania kamienia, czyszczenia kafelek itd. A jeśli już coś kupię, tak jak na przykład żel do toalet lub od czasu do czasu jakieś mleczko myjące to jest ono naturalne. Zaczęło się od tego, że zaczęły drażnić mnie zapachy. Sztuczne, agresywne. Potem przyszła świadomość, że to mocne środki a ja narażam skórę na kontakt z nimi. Wdycham to. I jakoś tak naturalnie około 5 lat temu zaczęłam od tego odchodzić.

Ograniczyłam spożycie awokado.
Lubię awokado, wiem, że jest cennym produktem spożywczym. Ale w moje ręce wpadł kiedyś artykuł na temat tego, z czym wiąże się jego uprawa. Po pierwsze potrzebuje bardzo dużo wody. Bardzo dużo. Po drugie w krajach Ameryki Łacińskiej jest powodem krzywdy i niesprawiedliwości dla wielu ludzi. Nie chcę przykładać do tego ręki. Koniec końców stwierdziłam, że ja bez awokado przeżyję, a rolnicy z tamtej części świata mogą nie mieć takiego szczęścia. Jeśli nachodzi mnie ochota na awokado, szukam takich, które zostały wyprodukowane w Europie lub mają certyfikat Fairtrade.

Mam też kilka elementów nad którymi chcę opracować. To na pewno nić dentystyczna. Zależy mi na biodegradowalnej nici. Biorę też pod uwagę kupno irygatora.

Proszek do prania. Pierzemy dużo, te wszystkie żarty o dnie kosza na pranie, którego nigdy nie można ujrzeć to o mnie. Gdy próbowałam jakiś czas temu zainteresować się tym tematem, to miałam wrażenie, że ten segment jeszcze odstaje od rynku produktów ekologicznych i nieszkodliwych dla środowiska i że ich cena jest bardzo wysoka. Być może coś drgnęło. Muszę zbadać rynek.

Photo by Etienne Girardet from Unsplash

{"email":"Email address invalid","url":"Website address invalid","required":"Required field missing"}
>