Im dłużej siedzę w finansach, tym bardziej bolesny jest dla mnie fakt, że kobiety nie chcą zajmować się swoimi pieniędzmi. A młode matki już w szczególności. Ot tak po prostu, nie i już.
Gdy zaczynałam świadomie pracować ze swoimi finansami, wpadłam w euforię i każdej napotkanej kobiecie starałam się powiedzieć jak najwięcej na ten temat. Przekonać, że zajmowanie się pieniędzmi jest świetne, że można się tego nauczyć. Albo, że warto zmienić priorytety w życiu i tak dalej. Średnio jedna z nich na dziesięć w ogóle chciała mnie słuchać.
Większość jednak wolała zmienić temat. Pokazać mi, że w ich przypadku to jakaś utopia lub że mają na tyle dobrą pracę, że nie muszą robić nic więcej.
Z czasem więc uczyłam się hamować swój entuzjazm i nie narzucać każdej napotkanej kobiecie wówczas mojego ulubionego tematu. Zaczęłam więcej słuchać, czytać, przyglądać się innym kobietom i szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak mocno wycofujemy się, gdy mowa o pieniądzach.
Dlaczego zatem kobiety nie zajmują się swoimi pieniędzmi?
- Bo ich nie mają.
Albo mają za mało. Kilka faktów – kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni. Nawet jeśli pracują na takich samych stanowiskach. Kobiety wykonują zawody, które są słabo opłacane. Pielęgniarki, nauczycielki, opiekunki. Wszyscy zgadzamy się, że bez nich ani rusz a jakoś tej społecznej jednomyślności nie widać na pasku z wypłatą.
Kobiety częściej decydują się na pracę w niepełnym wymiarze godzin a nierzadko całkowicie rezygnują z pracy, gdy sytuacja rodzinna wymaga większego zaangażowania.
To wszystko skutkuje tym, że kobiety mają tych pieniędzy relatywnie mniej. - Bo nie mają czasu.
Praca, rodzina, dzieci, smarki, pranie, prasowanie, znowu jakieś brudy, usypianie. Tak wygląda niemal każdy dzień kobiety. Przemęczenie, wieczny niedoczas. Gdy dzieci są małe to bardzo często dni mijają jak z bicza trzasnął a odnosi się wrażenie, że nic spektakularnego się nie wydarzyło. Powroty do pracy bywają ciężkie, bo nie dość, że praca, to jeszcze dochodzą takie nowości jak przeziębienia, wyzwania emocjonalne. W tym wszystkim matki stawiają się na szarym końcu. Odpoczną, gdy już wszystko jest ogarnięte. Albo jeśli ogarnianie nie jest dla nich najważniejsze, jeśli pozwalają sobie na odpoczynek i relaks to szybciej zdecydują się na kieliszek wina i dobry serial na Netflixie niż zajmowanie się własnymi pieniędzmi. - Bo wydaje się im, że to robią.
I jak tak myślałam do czasu, gdy zrozumiałam, że zarabianie i wydawanie w taki sposób, że mi starczało i że potrafiłam coś odłożyć, nie oznacza wcale, że świadomie zajmuję się pieniędzmi. Z perspektywy lat widzę, ile musiałam nauczyć się nie tyle o pieniądzach ile o sobie, by móc powiedzieć, że obecnie nad kwestią finansów pracuję świadomie i z określonymi celami. - Bo się boją.
Że zaraz ktoś ich zagnie z procentu składanego, albo będzie próbował udowodnić słuszność inwestowania w ETF-y. Tymczasem, aby mówić, że świadomie zajmujesz się pieniędzmi, wcale nie trzeba śledzić wykresu spółek na giełdzie. Owszem, trzeba przyswoić podstawy, wiedzieć, co to jest budżet domowy, jak go prowadzić, co to są wydatki a czym są koszty. Trzeba tylko chcieć to zrozumieć. A wiele kobiet po prostu nie chce.
Boją się również osądów. O to, że mają materialistyczne podejście do życia, zarabiania i związku. A czy nie jest przypadkiem dziwne nie myślenie o pieniądzach w świecie, gdzie za wszystko trzeba płacić? - Bo o wszystko dba mąż.
Okropna pułapka, w której znalazło się wiele kobiet z własnej woli. Powoli, krok po kroku potrafimy oddawać swój czas, zarobione pieniądze, sprawczość. Pozwalamy, aby najważniejsze finansowe decyzje zostały podejmowane jednoosobowo. Wychodzimy z założenia, że jeśli mąż zarabia więcej, to na pewno lepiej się zna. Wróć do punktu pierwszego. - Bo tak je nauczono.
Że pieniądze to nie jest temat dla kobiety. Owszem, są dobre w sprawdzaniu różnic w cenie za proszek do prania albo upolowaniu promocji na schabowy w mięsnym. Nauczono nas, kobiety, że powinnyśmy być oszczędne, bo dobra żona to oszczędna żona, która z kilku pałek kurczaka ugotuje rosół, pomidorową a z mięsa zrobi pasztet.
Zarabianie? Grunt, aby praca w ogóle była i starczyła na waciki. - Bo są księżniczkami.
Nic nie muszą, wszystko im się należy. O wszystko zadbają rodzice, mąż, teściowie. W końcu one są kobietami, matkami. Urodziły syna, córkę. Dały wnuki. Chwała im.
Photo from Pexels by Daria Shevtsova