by Barbara

3 rzeczy, które zrobiłam dla Matki Ziemi.

23 lutego, 2021 | Finanse osobiste

  • Home
  • -
  • Blog
  • -
  • 3 rzeczy, które zrobiłam dla Matki Ziemi.

Kto jeszcze sięga pamięcią do początek ubiegłego roku, ten pewnie pamięta, że był to czas szczególny, gdy z wielkim niepokojem przyglądaliśmy się temu, co dzieje się z klimatem i naszą Matką Ziemią. Żyliśmy wielkim pożarem w Australii, jeszcze wcześniej były pożary w Amazonii.
Co rusz dochodziły do nas obrazy przedstawiające apokaliptyczne wizje. Obrazy bardzo okrutne, niepokojące. Sceny, które powinny być dla nas przestrogą. Matka Ziemia cierpi. A gdy matka cierpi istnieje duże prawdopodobieństwo, że dzieci również nie zaznają szczęścia.

Rok temu podjęłam decyzję, że zacznę bardziej dbać o to, w jaki sposób ja i moja rodzina odciśniemy ślad na tej planecie.
Szanuję przyrodę, kocham wolne i czyste przestrzenie. Znam siłę ukojenia, którą daje kontakt z naturą. Bliskie jest mi życie w rytmie slow.

A potem przyszła pandemia. Świat się zatrzymał. Ludzie, którzy żyli w wielkich aglomeracjach zobaczyli niebo zamiast smogu. Oddychali czystym powietrzem. Ruszyliśmy do lasów i na łąki, aby uciec od strachu i paniki.

Niektórzy głosili, że jako ludzkość opamiętamy się. Cóż, chciałabym w to wierzyć, natomiast szczerze wątpię w takie przebudzenie. Niektórym musiałby meteoryt spaść na głowę, żeby zauważyli, że nie są tu panami lecz gośćmi.

Tak mnie ten pandemiczny świat wciągnął, a raczej nie on, lecz to, by nie właśnie nie dać się w to wszystko wciągnąć, że moje postanowienie, by żyć mniej inwazyjnie w stosunku do świata trochę zeszło mi z pola widzenia.

Jednak wraz z podmuchem cieplejszego powietrza postanowiłam wrócić do tego tematu.

Przede wszystkim zweryfikowałam, co w minionym roku wprowadziłam w życie, czy cokolwiek udało mi się osiągnąć?

Doliczyłam się 3 rzeczy:

  1. Zamieniliśmy papierowe serwetki (w porywach, gdy ich zabrakło, ręcznik papierowy) na płócienne. Moje dzieci brudzą się jedzeniem dość spektakularnie, więc papieru zużywaliśmy tonami. Moja dusza krwawiła na ten widok, więc w końcu wymyśliłam, że przerzucamy się na materiał. Złożyłam zamówienie u znajomej na 24 serwetki z materiałów w słoniki, kamyczki, misie, po to, aby przypadły do gustu dzieciom i stwierdzam, że to była świetna decyzja. Brudne serwetki trafiają do kosza, piorę je i już po chwili są do ponownego użytku.
  2. Rezygnuję z plastikowych opakowań kosmetyków. Choć wcale nie jest to łatwe. Już jakiś czas temu przerzuciłam się na szampon w kostce pakowany w karton i to właściwie jedyna stała pozycja. Inne kosmetyki raz się udaje a raz nie. To co mnie cieszy, to na pewno silny trend, aby nie tylko sam kosmetyk był jak najlepszej jakości. Producenci starają się, by również opakowania były jak najmniej szkodliwe. Myślę, że będzie w tym temacie coraz lepiej.
  3. Temat drażliwy, nie każdemu się spodoba, ale: nie używałam rękawiczek jednorazowych nawet w najbardziej kulminacyjnych momentach.

To są drobniusieńkie kroczki. Prawie niezauważalne na tle tego całego bałaganu, który fundujemy sobie, innym, planecie. Ale wierzę mocno, że nawet te drobne zmiany w skali zrobią kiedyś kolosalną różnicę.
Planuje kolejne małe decyzje. Przede wszystkim będą to kroki, których nie zaniecham już po kilku dniach, bo okaże się, że nie jestem przygotowana na zmianę. Uważam, że lepiej wybrać coś małego i konsekwentnie to robić, niż szumnie oznajmiać, że będę kąpać się w deszczówce a potem tego słowa nie dotrzymam.


Photo by Ibrahim Mushan on Unsplash

{"email":"Email address invalid","url":"Website address invalid","required":"Required field missing"}
>